niedziela, 4 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 1

*Perspektywa Grace*
-Grace, wstawaj! - Usłyszałam wołanie mojego brata, dochodzące gdzieś z kuchni.Niechętnie przeciągnęłam się na łóżku. W tym momencie uświadomiłam sobie jedną rzecz.
-Dzisiaj mój pierwszy dzień na studiach- powiedziałam sama do siebie z zachwytem. Tak, pewnie myślicie sobie, kto się cieszy ze szkoły. Pewnie to jakaś kujonica. Od razu to sprostuje. Nie jestem kujonem, tylko dostałam się na wymarzone studia a mianowicie: weterynaryjne. Zawsze marzyłam żeby pomagać zwierzakom, gdyż to robiła moja mama. Na wspomnienie rodzicielki zapiekły mnie oczy od słonego płynu, który zebrał się pod powiekami. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, lecz szybko ją otarłam, bo nie chciałam aby James zobaczył że znowu o tym myślę.Jemu też serce kraja się gdy ktoś tylko wspomni o naszych rodzicach ale to jest normalne, oboje byliśmy z nimi bardzo zżyci.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam galowy strój przygotowany wczoraj i poszłam do łazienki. Po krótkim prysznicu ubrałam się. uczesałam i zrobiłam delikatny makijaż. A następnie udałam się do kuchni.
                                                                                 

Narzeczona mojego brata, która z nami mieszkała już od jakiegoś czasu, siedziała na barowym krzesełku przy blacie i jadła kanapkę,
-Cześć Chanel-powiedziałam radośnie.Podeszłam do dziewczyny i ucałowałam ją w policzek.
-Hej śpiochu-odpowiedziała mi z pełną buzią-Gotowa na pierwszy dziań studiów?
-Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze!-Prawie krzyknęłam.
-Wow, spokojnie siostra bo jeszcze nam tu padniesz zanim wyjdziesz z domu-zaśmiał się James.
-Haha bardzo śmieszne Jamie-powiedziałam z sarkazmem. Podeszłam do szafki i wyjęłam płatki.
Po zjedzonym śniadaniu spojrzałam na zegarek.
-O nie-była godzina 8:35, a musiałam dostać się na drugi koniec miasta na 9 .
-Co jest?-Zainteresowała się Nel.
-Mam 25 minut do rozpoczęcia.-powiedziałam zakładając moje buty na obcasie.
-Brawo młoda, brawo-oczywiście James musiał dorzucić swoje trzy grosze.
-Zamknij się-powiedziałam wkurzona. Podleciałam po torbę do pokoju.
-Pa!- krzyknęłam wychodząc. Wsiadłam do mojego samochodu a torbę rzuciłam na siedzenie pasażera.

Uwielbiam moje autko. Jest takie małe, zgrabne i wystarczające jak dla mnie.
Gdy dojechałam pod budynek Uniwersytetu, była już 8:55.
-Show time-powiedziałam do siebie idąc w stronę drzwi.
Całość przywitania, rozdania planów zajęć i.t.p szybko mi minęła.Już o 12 byłam wolna. Stwierdziłam, że pojadę do mojego chłopaka-Roberta. Na pewno się ucieszy jak mnie zobaczy! Gdy podjechałam pod kamienicę w której on mieszka, coś mnie zdziwiło. Na parkingu stał samochód  mojego brata.
-Może,ktoś ma podobny samochód-mruknęłam do siebie pod nosem.
Weszłam na 4 piętro po schodach. Ja nie wiem jak ktoś nie mógł zamontować tu windy. Kiedy miałam zapukać w odpowiednie drzwi usłyszałam krzyki. Przyłożyłam ucho do drzwi i rozpoznałam głos Roberta i ... James'a.
-Ona jest moja nie zabronisz mi robić z nią co tylko chcę!-to był Robert, ale on chyba nie mówił o mnie... "Nie no co ty, mówił o księżniczce z bajki" I znowu ta głupia podświadomość.
-To nie jest przedmiot tylko moja siostra!-Teraz na 100% chodziło o mnie.-Ja wiem jakie ty masz wobec niej plany-pierwszy raz usłyszałam mojego brata mówiącego z takim jadem w głosie. Lecz to co potem usłyszałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.-Chcesz ją wziąć do tego swojego pieprzonego burdelu! Nie pozwolę na to choćbym miał kurwa za to zapłacić najwyższą cenę!
- Może chcę ją tam wziąć, a może nie.. To się okaże, kiedy zobaczę jaka  jest dobra w łóżku.- Nie byłam w stanie dalej utrzymać się na nogach, więc usiadłam przy tych przeklętych drzwiach. Łzy już bez skrupułów spływały po moich policzkach.
                                                                         
 Otarłam je szybkim ruchem ręki i słuchałam dalej.
-Nawet się nie waż ty popaprańcu! Dotknij ją tylko a obiecuje że zginiesz marnie!-Chciałam lepiej słyszeć więc wstałam i delikatnie chwyciłam za klamkę. Oby drzwi były zamknięte.
-Co ty gadasz James. Przecież ona się o niczym nie dowie.
I wtedy nacisnęłam za mocno na klamkę. Drzwi się otworzyły w wyniku czego ja stałam w progu zapłakana, na pewno wyglądająca jak upiór.
-Jak mogłeś?- Zapytałam ledwie słyszalnym głosem Roberta.Stał i patrzył się w podłogę, natomiast mój brat podszedł i chciał mnie przytulić lecz ja mu na to nie pozwoliłam.- Pytam się jak mogłeś?!-teraz to już nie panowałam nad moimi emocjami-A ja głupia myślałam że to wielka miłość. Jaka ja byłam głupia! Jak mogłeś mieć takie palny wobec mnie?! Jak mogłeś ukrywać przede mną że masz burdel?!-Podeszłam bliżej niego-Jak mogłeś udawać że mnie kochasz i owinąć sobie mnie wokół palca?-To powiedziałam ciszej. Cały czas słone łzy spływały po moich czerwonych policzkach. Nie myśląc nic więcej, podeszłam do niego jeszcze o krok bliżej, także staliśmy praktycznie przed sobą  zamachnęłam się i uderzyłam go w policzek. Od razu złapał się za bolące miejsce i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
-Tego pożałujesz ty mała szmato!-krzyknął i już zamierzał się aby mi oddać, lecz mój brat był szybszy i Robert leżał na ziemi od ciosu James'a.
-Chodź Grace idziemy stąd-wyciągnął swoje ręce w moją stronę, ale ja zamiast wpaść w jego ramiona, jak tylko najszybciej umiałam wybiegłam z mieszkania, zbiegłam po schodach i zaraz znalazłam się obok mojego auta. Wsiadłam do niego i jak najszybciej. We lusterku jeszcze zobaczyłam wybiegającego z budynku James'a, a tuż po tym wcisnęłam pedał gazu i odjechałam z piskiem opon.
Nie wiedziałam gdzie jadę.Po prostu przed siebie. Jechałam z dużą prędkością około 130 km/h.
Gdy byłam poza Londynem postanowiłam stanąć w punkcie widokowym, gdzie zawsze przyjeżdżaliśmy z rodzicami, znajdującym się tuż obok wyjazdu z miasta. Zaparkowałam obok czarnego Range Rovera, który stał przy barierkach. Zajrzałam przez okno w poszukiwaniu właściciela auta lecz go nie znalazłam.
- Hej, szukasz czegoś?- Odezwał się męski, zachrypnięty, przez co bardzo seksowny, głos. Przestraszyło mnie to. Podskoczyłam i się odwróciłam.
                                                                             
Przede mną stał młody chłopak o pięknych szmaragdowych oczach, brązowych, kręconych włosach, uśmiechający się do mnie przyjaźnie, przez co w jego policzkach ukazały się słodkie dołeczki. Skądś go kojarzyłam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Oh. Nie tylko chciałam zobaczyć kto jest jego właścicielem, bo zawsze mi się te auta podobały.-Powiedziałam nieśmiało , próbując wykrzywić usta w uśmiechu. Chyba średnio mi to wyszło, gdyż dalej miałam łzy w oczach.
-Jestem Harry- podał mi rękę. 
-Grace-odwzajemniłam gest.jednak nieznajomy chyba zauważył, że coś nie tak.
-Wszystko ok, Ace?-cichy chichot wydobył się z moich ust.
-Ace?
-No tak, takie zrobnienie- na jego policzkach pojawiły się rumieńce.tak słodko wyglądał. "Hej, hej Grace nie zapędzaj się znasz go 5 minut i już 2 razy nazwałaś go słodkim." Czy ja ciebie pytałam o zdanie? Znowu ten głupi głos.
-Wracając do pytania.. Wszystko ok ?-zapytał a ja się zastanawiałam czy mu to opowiedzieć.W sumie najlepiej się wygadać komuś obcemu. No dobra raz kozia śmierć.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



No to moi mili 1 Rozdział już jest ! jej :) Chciałam prosić o jedną rzecz żeby komentować ten rozdział. Każdy kto przeczyta niech skomentuje bo to naprawdę daje motywacje i chce się pisać. Bardzo też prosiłabym by pisać w komentarzach uwagi co do rozdziału a ja się spróbuje do tego dostosować :) No to mam nadzieje że rozdział się będzie podobać:) :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz